Więcej pytajmy i bądźmy otwarci na odpowiedzi – rozmowa z Sylwią Mróz

O tym, że kierowanie zespołem nie jest proste, ale też o tym, jak wiele dyrektorka może się od zespołu nauczyć, a także o przełamywaniu stereotypu bibliotekarki i biblioteki – opowiada Sylwia Mróz, dyrektorka Miejskiej Biblioteki Publicznej w Złotowie, uczestniczka pilotażowej edycji programu dla dyrektorek i dyrektorów bibliotek „Kieruj w dobrym stylu”.

Beata Kołakowska: Chce Pani burzyć stereotypy? Dlatego wydała Pani kalendarz „My, bibliotekarki prywatnie”?

Sylwia Mróz: Chcę przełamać wizerunek bibliotekarki w bamboszach, okularach na nosie, koczku i z marsową miną.

BK: Ale bambosze nosicie?

SM: Wiele z nas nosi, w domu. Niemniej chciałyśmy pokazać, że złotowskie bibliotekarki to naprawdę fajne babki! Niektóre panie były sceptycznie nastawione do tego pomysłu, ale w końcu się zgodziły i nie żałują tej decyzji! Współpracowałyśmy z lokalną fotografką, która każdą z nas potrafiła rozruszać. Później, po wstępnej weryfikacji fotografki, wspólnie oglądałyśmy zdjęcia, a jedna przez drugą,mówiły: „To jest fajne”, „To mi się podoba”.

BK: Do kogo trafił kalendarz?

SM: Wydaliśmy 250 sztuk – a na nasze warunki to naprawdę sporo – i wszystkie się rozeszły. Trafiły do instytucji, z którymi współpracujemy, do osób prywatnych, samorządowców, pozostałych bibliotek w województwie. Kalendarz otrzymali także laureaci naszych konkursów.

BK: Podobał się?

SM: Odbiór nas zaskoczył! Wspólnie z załogą zastanawiałyśmy się, kto by chciał powiesić „bibliotekarę” na ścianie, a tu ludzie dzwonili oburzeni, że już nie ma kalendarzy. Chcieli go otrzymać, bo takie ładne zdjęcia i świetny pomysł!

BK: Chyba udało wam się przełamać stereotyp bibliotekarki. Z czym jeszcze walczycie?

SM: Z kolejnym stereotypem, że w bibliotece musi być cicho.

BK: Przepraszam! W każdej bibliotece wiszą nakazy, by zachować ciszę! A u was jest odwrotnie?

SM: Biblioteka powinna tętnić życiem, cicho musi być tylko w czytelni. W złotowskiej bibliotece nie jest i nie powinno być cicho nigdzie poza czytelnią!

BK: Sporo się dzieje w złotowskiej bibliotece – jest i klub bajkowy dla najmłodszych, nauka języków obcych, spotkania autorskie i konkursy wszelkiej maści. Do tego imprezy rodzinne oraz warsztaty komiksowe dla młodzieży. Rzeczywiście trudno jest u Was zachować ciszę!

SM: Robimy znacznie, znacznie więcej. W Złotowie nie ma prawdziwego domu kultury, stąd wszelkie obowiązki związane z działalnością kulturalną przejęła nasza biblioteka. Mamy co prawda Złotowskie Centrum Aktywności Społecznej, ale jest ono nastawione na szerzenie aktywności fizycznej.

BK: Jeśli dobrze rozumiem, to prowadzicie działalność kulturalną, mimo że nie jest to w zakresie waszych obowiązków?

SM: Nie zgadzam się, że to nie wchodzi w zakres naszych obowiązków. W ustawie jest napisane, że mamy prowadzić działalność kulturalną. Miejska Biblioteka Publiczna jest instytucją kultury i naszym zadaniem jest upowszechnianie kultury. Kultura to nie tylko książki. Dlatego cieszę się bardzo, gdy idąc ulicą zaczepia mnie mieszkaniec Złotowa, mówiąc, że lubi przychodzić do naszej biblioteki, bo tam się tyle dzieje. Do tej pory pamiętam też rozmowy z seniorami, którzy uczestniczyli w projekcie „Dojrzali odkrywają pasje”, zrealizowanym w 2010 roku, kiedy w Złotowie nie działał jeszcze Uniwersytet Trzeciego Wieku. Kilkoro z nich odkryło w sobie wtedy pasję malarską, która trwa do dziś! Jedna z seniorek powiedziała, że tuż przed rozpoczęciem projektu zmarł jej mąż, a ona dzięki nam przetrwała ten trudny czas. To wszystko motywuje mnie do działania!

BK: Dlaczego zdecydowała się Pani na uczestnictwo w szkoleniu„Kieruj w dobrym stylu”?

SM: Po pierwsze, było to coś nowego; po drugie, możliwość spotkania z innymi dyrektorami; po trzecie, skoro jest taka oferta, to dlaczego nie spróbować?

BK: Miało dla Pani znaczenie, że „Kieruj w dobrym stylu” to program tylko dla dyrektorów?

SM: Tak, ponieważ wiedziałam, że spotkam tam osoby, z którymi będę mogła się wymienić doświadczeniami, podpytać, jak rozwiązują różne problemy. Było to dla mnie bardzo ważne, bo nie mam długiego stażu na tym stanowisku.

BK: Od jak dawna jest Pani szefową złotowskiej biblioteki?

SM: Właśnie rozpoczął się ósmy rok mojej pracy, a to wcale nie jest długo.

BK: Co dało Pani wspólne szkolenie z dyrektorami innych bibliotek?

SM: Przede wszystkim okazało się, że niezależnie od ilości przepracowanych lat, problemy mamy podobne.

BK: Jakie?

SM: Przede wszystkim związane z kierowaniem ludźmi. Wszyscy chcemy być „dobrymi ciociami i wujkami”, ale to nie zawsze jest możliwe. Innym problemem, któremu wielu z nas stawia czoło, jest zarządzaniem czasem. Okazuje się, że można mieć plan na cały dzień, ale gdy otwiera się drzwi do biblioteki, to natychmiast wypada jedna, druga, trzecia sprawa i… po planie.

BK: Wyniosła Pani jakieś sprawdzone rozwiązania ze spotkań z dyrektorami?

SM: Niektórzy opowiadali o swoich metodach, które wypracowali. Skoro u nich  zadziałały, to i ja mogę spróbować zaszczepić te rozwiązania w swojej bibliotece, w swoim życiu.

BK: Utrzymuje Pani kontakt z uczestnikami szkolenia?

SM: Tak. Z dziewczynami z Wielkopolski widujemy się dosyć często. Większość z nas jest też aktywna na Facebooku, gdzie obserwujemy, co się u nas dzieje, podpatrujemy pomysły. Życie pokaże, jak długo się ten kontakt utrzyma.

BK: Które szkolenie w ramach „Kieruj w dobrym stylu” było dla Pani najciekawsze?

SM: Cały cykl był dla mnie odkrywczy. Traktowałam go jak jedną spójną całość. Przyznaję, że niektóre ćwiczenia były tak mocne, że zdarzyło się mi się zapłakać na zajęciach.

BK: Naprawdę Pani płakała?!

SM: Płakałam, ale to nie było: „Ojej, chcę do mamy”. Po prostu rozmawialiśmy w grupie o tym, co nas boli, a mało kto lubi uzewnętrzniać swoje problemy… Emocje były bardzo silne, ale na tym polegały te ćwiczenia – mieliśmy się otworzyć.

BK: Odważyła się Pani otworzyć?

SM: Tak. Chyba każdy w pewnym momencie pękał, mówił o tym, z czym sobie nie radzi, co chciałby zmienić, z czym walczy.

BK: Czego się Pani dowiedziała o sobie?

SM: Po pierwsze, że nie muszę być idealna. Odkryłam, że mogę sobie pozwolić na błędy, bo popełniając je uczę się czegoś nowego. Po drugie, wiem, że muszę mieć jasno wyznaczony cel dla siebie i dla biblioteki. Po trzecie, zdałam sobie sprawę, jak bardzo istotne jest planowanie. I mimo że pojawiają się nowe problemy, to wcześniej wyznaczony cel pozwala kontrolować, co zostało już zrobione. Dzięki temu nie kręcimy się w kółko, tylko widzimy efekty naszych działań.

BK: Dostrzega Pani w sobie, jako dyrektor instytucji, zmianę po tym szkoleniu?

SM: Inaczej teraz podchodzę i do siebie, i do swoich pracownic. To również efekt coachingu indywidualnego, gdzie przepracowałam style rozmowy. Często jest tak, że zadajemy pytanie, ale w głowie mamy już odpowiedź, którą chcemy usłyszeć. To jest błędne podejście i nad jego wyeliminowaniem pracowałam podczas szkolenia. Obecnie zadaję więcej pytań i jestem bardziej otwarta na odpowiedzi. Zbieram od pracownic informacje zwrotne, czy na pewno mój komunikat jest dla nich czytelny. Daję też paniom czas, by „przetrawiły” to, co przekazałam lub o czym rozmawiałyśmy.

BK: Jakim liderem chciałaby Pani być?

SM: Chciałabym być osobą stanowczą, ale taką, która nie zapomina, że bycie człowiekiem jest najważniejsze. Tak, chcę być stanowcza i nie łamać zasad, które sama ustalam. Pracuję nad tym, by być bardziej konsekwentną wobec siebie.

BK: Trudny cel sobie Pani obrała.

SM: Trudny, ale trzeba sobie wysoko ustawiać poprzeczkę.

BK: Jak przed szkoleniem kształtował się Pani kontakt z władzami samorządowymi? Jak teraz wyglądają Wasze stosunki?

SM: Miałam i mam przychylne sobie władze. Nie zauważyłam różnic po szkoleniu. To raczej ja próbuję inaczej przedstawiać sprawozdania. Ludzie lubią liczby, a samorządowcy najbardziej! Obecnie nie mówię, że mamy przykładowo ponad cztery tysiące użytkowników, bo to nikomu nic nie mówi. Natomiast podaję, że co czwarta osoba w mieście korzysta z biblioteki. Używam takich „haczyków”, które są prawdziwymi danymi, ale podanymi w bardziej skupiający uwagę sposób. Tego się nauczyłam na szkoleniu.

BK: Brała Pani udział w webinariach?

SM: Tylko w niektórych uczestniczyłam na bieżąco. Resztę odsłuchałam później. No właśnie, webinaria są rewelacyjną formą, bo można do nich w każdej chwili wrócić. W najbliższym czasie planuję wrócić do zajęć poświęconych ochronie danych osobowych, w tym roli administratora bezpieczeństwa informacji, czyli ABI-ego.

BK: Czyli to bardzo wygodna forma dzielenia się wiedzą?

SM: Oczywiście! Poza tym mogą w nich uczestniczyć pracownicy bibliotek. Są świetne również dlatego, że tak po ludzku, naszym językiem mówią o pracy w bibliotece, naszych problemach i realiach.

BK: Od 2007 roku jest Pani szefową biblioteki. Wspomniała Pani, że to tylko 8 lat doświadczenia w zarządzaniu. Czym zajmowała się Pani wcześniej?

SM: Z wykształcenia jestem magistrem edukacji artystycznej w zakresie sztuk plastycznych. Pracowałam jako nauczycielka, gdy zobaczyłam w prasie ogłoszenie, że jest konkurs na dyrektora biblioteki. Złożyłam podanie i się udało.Właściwie skoryguję samą siebie, bo nic w życiu się nie udaje! Tego też nauczyłam się między innymi dzięki pracy z coachem. Czyli jeszcze raz: Zapoznałam się z wszelkimi dokumentami, napisałam strategię rozwoju instytucji, przystąpiłam do konkursu na dyrektora i… zostałam nim. Konkurs zresztą przeszłam już dwukrotnie, bo kadencja u nas  jest pięcioletnia.

BK: Przyszła Pani „z zewnątrz”. Czy było przez to łatwiej?

SM: I trudniej, i łatwiej. Łatwiej, bo miałam na wszystko świeże spojrzenie, nie posługiwałam się tymi normami, zasadami, które obowiązują w bibliotece. Trudniej było mi pod względem merytorycznym. Nie znałam pracy i nie kryję tego. Uczyłam się wszystkiego tutaj, w bibliotece, od pracowników. Oczywiście od razu podjęłam studia podyplomowe, ale uważam, że dwa lata studiów nie dają tego, co praktyka bibliotekarska. Wiem, że gdyby nie mój zespół, na pewno byśmy nie osiągnęły tego wszystkiego. Panie są dla mnie autorytetem, bazuję na ich doświadczeniu i fachowości.

Sylwia Mróz, Absolwentka UAM w Poznaniu, Instytutu Artystyczno-Pedagogicznego w Kaliszu. Dodatkowo ukończyła Informację Naukową, Elektroniczną i Bibliotekarstwo oraz Menedżera Kultury. Miejską Biblioteką Publiczną w Złotowie kieruje od listopada 2007r., wcześniej uczyła plastyki, sztuki, architektury krajobrazu, prowadziła zajęcia plastyczne dla dzieci, pracowała w świetlicy socjoterapeutycznej. Dyrektorka, artystka, animatorka, społeczniczka, dobra ciocia, ambitna menedżerka. W 2014 r. brała udział w pilotażowej edycji programu dla dyrektorek i dyrektorów bibliotek „Kieruj w dobrym stylu”.

Beata Kołakowska jest psychologiem międzykulturowym. Zawodowo zajmuje się komunikacją marketingową, natomiast po godzinach pisze artykuły dla magazynu „Charaktery”.


„Kieruj w dobrym stylu. Program dla dyrektorek i dyrektorów bibliotek” jest prowadzony przez Fundację Szkoła Liderów na zlecenie Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego. Fundacja Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego realizuje Program Rozwoju Bibliotek, który ma ułatwić polskim bibliotekom publicznym dostęp do komputerów, Internetu i szkoleń. Program Rozwoju Bibliotek w Polsce jest wspólnym przedsięwzięciem Fundacji Billa i Melindy Gates oraz Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności.