Doskonaląc siebie, doskonalimy nasze biblioteki – rozmowa z Wacławem Kozdrójem

O niegasnącej potrzebie samorozwoju i pozytywnych tego skutkach: dla siebie, swojego zespołu, biblioteki i społeczności lokalnej opowiada Wacław Kozdrój – dyrektor Gminnej Biblioteki Publicznej w Tarnowcu, uczestnik pilotażowej edycji programu dla dyrektorek i dyrektorów bibliotek „Kieruj w dobrym stylu”.

Beata Kołakowska: Co Pan lubi najbardziej w swojej pracy?

Wacław Kozdrój: Biblioteka jest miejscem, w którym od trzydziestu lat chętnie przebywam. Lubię mieć kontakt z książką i z czytelnikiem. Tego ostatniego brakuje mi najbardziej, odkąd zostałem dyrektorem.

BK: Takie są wady tego stanowiska.

WK: Po prostu nie da się prowadzić biblioteki, siedząc w dziale udostępniania. Ale mam taki jeden dzień w tygodniu, kiedy to ja wypożyczam książki!

BK: To jednak udało się Panu pogodzić obowiązki dyrektorskie z przyjemnością, jaką daje zawód bibliotekarza! A jak długo szefuje Pan Bibliotece Publicznej w Tarnowcu?

WK: Od pięciu lat jestem dyrektorem placówki. I od pięciu lat… ją zmieniam.

BK: Czy to oznacza, że na szkoleniu „Kieruj w dobrym stylu” szukał Pan inspiracji do kolejnych zmian?

WK: Tak. Pomyślałem, że chciałbym rozwijać siebie samego, oraz że na pewno skorzysta na tym biblioteka. Jestem człowiekiem, który nie boi się dokształcać i wierzę, że zmieniając siebie, jeszcze bardziej ulepszę prowadzoną placówkę.

BK: A co dokładnie chciał Pan w sobie zmienić? Jakie były Pana oczekiwania wobec szkolenia?

WK: Chciałem być lepszym dyrektorem w takim sensie, by móc wciąż wymyślać nowe kierunki działań kulturalnych dla biblioteki. Natomiast po rozpoczęciu szkolenia okazało się, że poszło ono w innym kierunku, niż sobie wymyśliłem.

BK: Jakim?

WK: Przede wszystkim starano się nas, dyrektorów bibliotek, nauczyć sposobu prowadzenia rozmów dostosowanych do indywidualnego rozmówcy. Przecież inaczej rozmawia się z przełożonym lub pracownikiem, inaczej z uczestnikami szkolenia, a jeszcze inaczej z czytelnikiem czy dziennikarzem.

Wpajano nam nowe umiejętności, ale ja chciałem wiedzieć jeszcze więcej, więc sięgnąłem po książki i artykuły o komunikacji i coachingu. Nie wiem, na ile mi to wszystko pozostanie w głowie, ale na razie stosuję to, czego się nauczyłem.

BK: W takim razie, jakie zmiany wprowadził Pan do swojej codziennej pracy?

WK: Pierwszym krokiem było założenie kalendarza!

BK: Kalendarza?

WK: Tak! I działanie zgodnie z zapisanym w nim planem. Teraz, gdy mam jakąś myśl, to wpisuję ją do kalendarza. Właściwie wszystko, co mam do zrobienia, jest zapisane w odpowiednim miejscu. I nie muszę już martwić się, że o czymś zapomnę, nie muszę pamiętać o wszystkim. Dzięki coachingowi udało mi się lepiej usystematyzować moją pracę.

BK: Kolejne zmiany do wdrożenia?

WK: Następnym etapem jest wprowadzanie nowych zasad w rozmowach z pracownikami.

BK: Na czym te nowe zasady mają polegać?

WK: Przed szkoleniem sam wymyślałem, jakie działania powinna podejmować nasza biblioteka. Obecnie staram się organizować spotkania z pracownikami (a merytorycznych pracowników jest tylko troje), na których kolektywnie podejmujemy decyzje dotyczące naszych działań na kolejne dwa, trzy miesiące. Podczas tych spotkań każda z „moich” pań mówi, co planuje zrobić samodzielnie albo co możemy przedsięwziąć wspólnie. I teraz inicjatywa coraz rzadziej wychodzi ode mnie.

BK: Trudno było zmienić stare zasady? Wszyscy czują się w tym nowym trybie komfortowo?

WK: Nadal ostateczna decyzja należy do mnie, ale moje pracownice uczestniczą w całym procesie planowania działań. Wyzwaniem jest jednak zachęcenie ich do aktywności i poszukiwania własnych pomysłów. Chciałbym, by każda z pań coraz częściej mówiła: „Mam pomysł i to zrobię”, zamiast: „Wymyślmy coś…”. Proszę mnie dobrze zrozumieć – ja nie chcę zrzucać swoich obowiązków na barki pracowników. Chcę, stosując metody, których nauczyłem się podczas szkolenia „Kieruj w dobrym stylu”, uaktywnić panie do samodzielnego myślenia.

BK: Czy znalazł Pan na szkoleniu inspiracje do dalszego rozwoju biblioteki?

WK: „Kieruj w dobrym stylu” było skierowane na rozwój lidera. I to spotkanie z liderami z różnych stron kraju oraz nasze „dyrektorskie” rozmowy okazały się na tyle inspirujące, by zastosować w mojej bibliotece niektóre rozwiązania i projekty wdrożone przez kolegów. Ale nie da się tego zrobić jak za poruszeniem magiczną różdżką, to jest często „praca na ugorze”.

Poza tym w szkoleniu brały udział osoby związane z portalem labib.pl – specjalną platformą internetową dedykowaną bibliotekom i bibliotekarzom. Teraz coraz częściej zaglądam na ten portal i czytam o różnych pomysłach realizowanych przez placówki w całej Polsce. Wiem, że i moje panie podglądają, co się dzieje na labib.pl. Tak też rozwija się bibliotekę!

Muszę Pani powiedzieć, że nasza placówka jest bardzo nowoczesna i prężna, mimo że mieścimy się w niewielkim lokalu. Posiadamy telewizor i konsolę gier wideo Xbox dla młodzieży, która jest zainteresowana tego typu rozrywką. Mamy też komputery, na których „realizuje” się inna grupa młodzieży. Biblioteka od pięciu lat jest w pełni zautomatyzowana – katalog i wszystkie procesy biblioteczne, jak wypożyczanie i rejestracja czytelników, są elektroniczne. Staramy się mieć stały napływ nowości, o które pytają czytelnicy.

Obecnie pragniemy poszerzyć naszą ofertę dla osób starszych. Jest to o tyle trudne, że możemy tylko wypełnić swoimi działaniami lukę pozostawioną przez Gminny Ośrodek Kultury. Poza tym, tak jak wspomniałem, nasz zespół jest naprawdę mały i nie jesteśmy w stanie robić wszystkiego! Jak to było w kawale? – „Przecież się nie rozerwę!” – odpowiedziała żaba na polecenie lwa, żeby zwierzęta podzieliły się na „mądre” i „piękne”.

BK: No, rzeczywiście prężna ta Pana placówka!

WK: To nie wszystko. Od kilku lat w ramach Programu Rozwoju Bibliotek prowadzimy wspólnie z Fundacją Ośrodka KARTA Cyfrowe Archiwum Tradycji Lokalnej (CATL) i gromadzimy stare fotografie. Działamy lokalnie, blisko ludzi, dlatego jest nam łatwiej przekonać mieszkańców do podzielenia się z nami pamiątkowymi zdjęciami.

BK: Zbieracie, opracowujecie i zachowujecie zdjęcia w formie cyfrowej?

WK: Tak. Mamy bardzo dużo materiałów dostępnych na miejscu – w bibliotece. Nie starcza nam niestety czasu na umieszczanie ich w Internecie – w Bibliotece Cyfrowej Ośrodka KARTA ani na naszej stronie na Facebooku, choć się staramy.

BK: To był Pana pomysł, żeby nawiązać współpracę z KARTĄ?

WK: Stare fotografie są moją pasją. Nawet kiedy pochłaniają mnie obowiązki służbowe, to jeśli ktoś przyniesie stare zdjęcia, wyskakuję zza biurka i jestem w swoim żywiole.

BK: Interesuje Pana przeszłość?

WK: Jest taki okres w życiu, kiedy człowiek dojrzewa do tego, by zająć się swoją przeszłością, by poznać dzieje swojej rodziny, swojej miejscowości. Pochodzę z Krosna, ale próbuję zaszczepić w mieszkańcach gminy Tarnowiec chęć poznania swojej tożsamości: „Skąd pochodzę?”, „Jakie są moje korzenie?”. Spieszę się, bo historie uwiecznione na zdjęciach umierają razem z ludźmi, którzy je przez tyle lat przechowywali. Czasami pozostaje mi wybrać się już tylko na czyjś pogrzeb…

BK: Rozumiem, że miłość do starych zdjęć wykracza poza bibliotekę?

WK: Zbieram dokumenty rodzinne, fotografie i szukam przodków. Do tej pory nie znalazłem zdjęcia brata prapradziadka mojej żony! Próbujemy z żoną angażować dzieci w te poszukiwania, ale nastoletni syn powiedział, że on do tego jeszcze nie dorósł. Natomiast ja uważam, że dzieciom trzeba przygotować podłoże, czyli zostawić choćby album ze zdjęciami przodków, by z kolei oni mogli kiedyś swoim dzieciom powiedzieć: „To jest twój prapradziadek”.

BK: Wracając do szkoleń – Pan się lubi uczyć, czy to raczej konieczność?

WK: Uważam, że to konieczność. Mówi się, że człowiek uczy się przez całe życie, ale uczenie się wyłącznie poprzez własne doświadczenia życiowe to jednak trochę za mało. Jeżeli chcemy pracować w danym zawodzie, to musimy się dokształcać. Wiedzę o książce i prowadzeniu księgozbioru zdobyłem na studiach i przez trzydzieści lat pracy zawodowej, bo pracuję w bibliotece od 1982 roku. Ale wiem, że ciągle muszę nabywać kolejne umiejętności, by dobrze wykonywać swoją pracę i się rozwijać. Dlatego nauczyłem się obsługi komputera, a następnie katalogowania książek w programie komputerowym. Od jakiegoś czasu poznaję budowę stron internetowych, bo administruję również stroną biblioteczną. Biorę też udział w szkoleniach z zarządzania finansami i zarządzania biblioteką. Pamiętam, jak jeszcze w studium bibliotekarskim usłyszałem: „Bibliotekarz nie musi wszystkiego wiedzieć. On musi wiedzieć, gdzie czego szukać.” Tak to właśnie działa.

BK: Czy szkolenie „Kieruj w dobrym stylu” było dla Pana trudne emocjonalnie? Poznał Pan swoje słabe i mocne strony?

WK: Tak. Podczas tej pierwszej, obowiązkowej, części szkolenia poznawaliśmy mechanizmy kierujące człowiekiem i jego działaniami w pracy, w domu lub w kontaktach z innymi ludźmi. Wykonywaliśmy wtedy ćwiczenia, które wymagały, by siebie „odkryć”. Nie jest łatwo się uzewnętrzniać, szczególnie takiej grupie ludzi jak bibliotekarze. My na ogół chowamy się za regałami z książkami, za tymi wszystkimi „romansami”, natomiast na szkoleniu musieliśmy się otworzyć. Mój kalendarz, o którym wspominałem, to wynik dogłębnego poznania siebie.

BK: Kalendarz się Panu przydał. Czasem warto się otworzyć.

WK: Wiedziałem, że zapominam o różnych sprawach, że jestem trochę niesystematyczny. Wiedziałem też, że chcę to zmienić. Tak, w moim przypadku jedna, dwie rzeczy już poskutkowały. Przypuszczam, że zmian zaszło we mnie więcej, tylko jeszcze sam o nich nie wiem.

Wacław Kozdrój – dyrektor Gminnej Biblioteki Publicznej w Tarnowcu; w 2014 r. brał udział w pilotażowej edycji programu dla dyrektorek i dyrektorów Bibliotek „Kieruj w dobrym stylu”.

Beata Kołakowska jest psychologiem międzykulturowym. Zawodowo zajmuje się komunikacją marketingową, natomiast po godzinach pisze artykuły dla magazynu „Charaktery”.


Kieruj w dobrym stylu. Program dla dyrektorek i dyrektorów bibliotek” jest prowadzony przez Fundację Szkoła Liderów na zlecenie Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego w ramach Programu Rozwoju Bibliotek.

Program Rozwoju Bibliotek wspiera tysiące bibliotek publicznych w całej Polsce w pełnieniu roli lokalnych centrów aktywności społecznej. W takich placówkach ludzie spędzają czas, rozwijają swoje zainteresowania, zdobywają nowe umiejętności i wspólnie działają. Program Rozwoju Bibliotek to przedsięwzięcie Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności prowadzone przez Fundację Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego. W latach 2009-2015 było realizowane w ramach partnerstwa z Fundacją Billa i Melindy Gatesów.