Komunikacja kluczem do sukcesu – rozmowa z Anną Orlikowską
Data publikacji: 16/02/15O wadze komunikacji w zarządzaniu zespołem, budowaniu wspólnej misji i wizji Biblioteki oraz skutecznej argumentacji dla władz – opowiada Anna Orlikowska, Dyrektorka Centrum Kultury i Biblioteki im. Jana Karnowskiego w Brusach, uczestniczka pilotażowej edycji programu dla dyrektorek i dyrektorów bibliotek „Kieruj w dobrym stylu”.
Beata Kołakowska: Trafiła Pani do biblioteki z powodu miłości do książek?
Anna Orlikowska: Przez pomyłkę! W 1987 roku rozpoczęłam pracę w Urzędzie Gminy w Brusach. Miałam tam być tylko przez pół roku, ale okazało się, że zatrudniono mnie na czas nieokreślony. Naczelnik gminy zapytał, czy chciałabym pracować w bibliotece publicznej. Byłam młodą dziewczyną, potrzebowałam pracy – zgodziłam się.
BK: Wiedziała Pani, z czym się to wiąże?
AO: Nie do końca. Raczej zostałam rzucona na szerokie wody, ale byłam z tego bardzo zadowolona, bo zaczęłam się rozwijać, podjęłam studia. Dziś mija 27 lat mojej pracy bibliotekarskiej.
BK: Imponujący wynik!
AO: A sześć lat temu wygrałam konkurs i zostałam dyrektorką mojej biblioteki.
BK: Biblioteki czy Gminnego Centrum Kultury?
AO: Pełniłam funkcję dyrektorki Miejskiej Biblioteki Publicznej, która miała oddział dla dzieci, czytelnię i wypożyczalnię dla dorosłych. Ale 29 grudnia 2011 roku, zgodnie z Uchwałą Rady Miejskiej, placówka zmieniła swoją funkcję i nazwę. I zostałam szefową Centrum Kultury i Biblioteki im. Jana Karnowskiego w Brusach!
BK: Czyli wypożyczalnia i czytelnia książek stała się sercem kulturalnym dla mieszkańców gminy Brusy?
AO: W nowym statucie rozszerzono naszą działalność. Pełnimy „funkcję regionalną” promując kaszubskie tradycje, prowadzimy kółka i sekcje zainteresowań: plastyczne, taneczne, muzyczne, gry w szachy. Organizujemy kursy i warsztaty, a także różne konkursy i festiwale.
BK: Struktura placówki również uległa zmianie?
AO: Tak. Centrum Kultury ma siedzibę główną w Brusach. Mamy także trzy filie: w Leśnie, Małych Chełmach i Męcikale, oraz Chatę Kaszubską w Brusach-Jagliach.
BK: Jak zmiana z biblioteki na centrum kultury wpłynęła na Pani codzienną pracę?
AO: Znałam się na prowadzeniu biblioteki. Ale od 2012 roku wszystko stało się dla mnie nowe. Orientowałam się, jak funkcjonują domy kultury, jednak teraz to ja miałam zarządzać taką instytucją. Pod moim kierownictwem znaleźli się i bibliotekarze, i instruktorzy, i pracownicy gospodarczy. Nagle staliśmy się placówką, w której pracowało ponad dwadzieścia osób, a do tej pory zatrudniałam tylko osiem. Było ciężko…
BK: Jak kształtuje się Pani codzienna współpraca z władzami lokalnymi?
AO: Przypuszczam, że podobnie, jak w większości bibliotek czy instytucji kultury. Rozmowy z władzami są bardzo trudne; czasami wychodzi się drzwiami i wraca oknem.
BK: Czy był to powód, dla którego poszła Pani na szkolenie „Kieruj w dobrym stylu”? Jest to szkolenie z umiejętności miękkich, ono nie uczy, jak administrować, czy rozliczać koszty…
AO: Był to jeden z wielu powodów. Wcześniej nasz zespół uczestniczył w wielu szkoleniach i warsztatach organizowanych w ramach Programu Rozwoju Bibliotek. Pomyślałam, że „Kieruj w dobrym stylu”, adresowany do dyrektorów bibliotek, nauczy mnie czegoś nowego. Nie przypuszczałam, że wyniosę tak wiele pożytecznych informacji, tyle dobrego.
BK: Nauczyła się Pani, jak rozmawiać z władzami samorządowymi?
AO: Nauczyłam się innej komunikacji. Stałam się bardziej stanowcza. I nie chodzi o to, żeby na siłę pokazać, że ma się rację, tylko jak umiejętnie przekonać wójta i radnych do swoich pomysłów. Teraz wiem, jak pokazać, że ja i mój zespół mamy konkretny plan działania i co chcemy osiągnąć. Tego się nauczyłam – rozmowy i argumentacji.
BK: A wie już Pani, co oznacza być liderem? I ewentualnie jakim liderem chce Pani być?
AO: Wiem. Obecnie rozmawiam z moim zespołem, przedstawiam swoje stanowisko, a oni dzielą się swoimi opiniami. Mamy naprawdę fajne relacje. Wcześniej nie potrafiłam skutecznie przekazywać informacji, nie zawsze słuchałam. Po programie „Kieruj w dobrym stylu” zupełnie inaczej wyglądają spotkania. Przyglądam się swoim pracownikom, angażuję ich w zadania, do których mają predyspozycje, staram się mądrze wykorzystywać ich umiejętności. Wcześniej nie analizowałam, kto i gdzie najlepiej się sprawdza.
BK: W ramach programu wzięła Pani udział w coachingu. Przydał się?
AO: Mieliśmy trzy wstępne grupowe szkolenia coachingowe. Po nich stwierdziłam, że jednak najbardziej odpowiadają mi indywidualne spotkania z coachem. Uznałam, że więcej zyskam i jako dyrektorka centrum, i jako człowiek, jeśli będę pracować z trenerem, który mnie poprowadzi. Wybrałam coaching indywidualny.
BK: Czy były to trudne spotkania?
AO: Z coachką spotykałam się raz w miesiącu przez pół roku. Te spotkania dawały mi sporo do myślenia. Przeanalizowałam swoje mocne i słabe strony. To nie jest tak, że moja trenerka Waja Jabłonowska całkowicie zmieniła moje postępowanie, czy też chciała zmienić mnie. Wspólnie analizowałyśmy różne problemy i znajdowałyśmy rozwiązania. Jestem bardzo zadowolona, że wybrałam coaching indywidualny, bo dzięki temu wypracowałam własny styl zarządzania, w którym jestem nastawiona „na ludzi”, budowanie pracy zespołowej. Wcześniej nie wiedziałam nawet, że są jakieś style…
BK: A jak to jest z tą wizją?
AO: A mam swoją wizję rozwoju biblioteki. Chcę ją omówić z całym zespołem, i nie skończy się to na jednym razie. Uważam, że powinnam ich wysłuchać, bo tylko wtedy moja wizja może stać się naszym wspólnym kierunkiem działań.
BK: Jak wam się układa współpraca z lokalną społecznością? To wy zapraszacie mieszkańców do nowych projektów, czy też odpowiadacie na sygnalizowane przez nich potrzeby kulturalne?
AO: Różnie to wygląda. Muszę się pochwalić, że nasza biblioteka ma bardzo wielu przyjaciół – różne stowarzyszenia i instytucje, które chętnie z nami realizują projekty na rzecz mieszkańców gminy. Przykładowo, wspólnie z Warsztatem Terapii Zajęciowej wspieramy osoby niepełnosprawne. Z kolei młodzież zapraszamy na warsztaty i konkursy organizowane wspólnie ze Stowarzyszeniem Grupa Młodych Archeologów.
BK: Łatwiej jest wam przyciągnąć młodzież czy emerytów? Która grupa jest najbardziej aktywna?
AO: Seniorzy mają dużo czasu, z nimi się fajnie współpracuje. Chcą i mogą się często spotykać. Mają zresztą swoje stowarzyszenie z siedzibą w naszym Centrum. Organizują różne spotkania, wieczorki. Właśnie niedawno mieliśmy Bal Seniora dla ponad 100 osób!
Wychodzi na to, że najtrudniej jest nam zaktywizować młodzież.
BK: Jak Pani sądzi – dlaczego?
AO: Ciężko jest przygotować ofertę kulturalną, która by zainteresowała nastolatków.
W naszym Centrum mamy wiele zajęć pozalekcyjnych, kółek zainteresowań, w których uczestniczą młodzi. Korzysta z nich prawie pięćset osób, z czego ponad sto jest skupionych w Kaszubskim Zespole Folklorystycznym „Krëbane”, stowarzyszeniu działającym przy naszym Centrum. Niemniej dostrzegam, że trudno jest nam namówić młodzież do angażowania się w działania typowo kulturalne i biblioteczne. Ale jak już nam się to uda, to widzę, że naprawdę są bardzo zadowoleni.
BK: Co jest dla Pani, jako dyrektorki Centrum Kultury i Biblioteki, największym powodem do dumy?
AO: Jesteśmy jedyną instytucją kultury w gminie Brusy. Prowadzimy nie tylko działalność kulturalną i biblioteczną, ale na naszych barkach spoczywają także wszystkie lokalne imprezy masowe. I to jest ogromne wyzwanie! Moim konikiem jest organizacja corocznego Międzynarodowego Festiwalu Folkloru. Dwie edycje tej imprezy są już za nami!
Formuła wygląda tak, że w festiwalu uczestniczy pięć gmin, ale to my, jako Brusy, jesteśmy głównym organizatorem. Przez sześć dni zagraniczne zespoły folklorystyczne z całego świata koncertują w każdej z gmin, rozpoczynając koncertem inauguracyjnym we Wielu, kończąc w niedzielę koncertem finałowym w Brusach. Najpierw jest msza święta o 19.00, a potem barwny korowód przechodzi na stadion miejski. Tam bawią się wszyscy do północy. Powiem pani, że w zeszłym roku przyjechały koleżanki z bibliotek z ościennych powiatów i z południa Polski i były zachwycone organizacją logistyczną naszego Festiwalu. Tyle koncertów i to wszystko za darmo – dla gości, turystów i mieszkańców!
BK: Jest Pani Kaszubką?
AO: Tu się urodziłam i tu mieszkam. Niestety nie mówię czysto po kaszubsku, chociaż potrafię coś niecoś powiedzieć.
Mamy w Brusach Kaszubskie Liceum Ogólnokształcące, jedyne na Pomorzu, a 521 dzieci i młodzieży uczy się języka kaszubskiego. Kierowane przez mnie Centrum pielęgnuje tradycję, tożsamość kaszubską. Organizujemy wiele konkursów i przeglądów wspólnie z bruskim Oddziałem Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, choćby coroczne eliminacje do Wojewódzkiego Konkursu Recytatorskiego Literatury Kaszubskiej „Rodnô Mòwa”.
BK: Co Pani robi po pracy, skoro na co dzień styka się Pani z tak wieloma atrakcyjnymi projektami?
AO: Staram się uczyć języków obcych, szczególnie angielskiego i rosyjskiego. Na włoski, który jest moim marzeniem, brak mi niestety czasu. Muszę się uczyć języków, bo często znajomość języków obcych przydaje się podczas organizacji Międzynarodowego Festiwalu Folkloru.
BK: A jak Pani odpoczywa?
AO: Ubolewam nad faktem, że mam za mało czasu na czytanie książek. Jestem inicjatorką powstania przy naszej bibliotece Dyskusyjnego Klubu Książki. Uczestnictwo w Klubie często mnie mobilizuje do czytania, szczególnie nowości wydawniczych.
BK: Korzysta Pani z własnych zasobów czy bibliotecznych?
AO: Jako Dyskusyjny Klub Książki pozyskujemy nowości w ramach współpracy z Wojewódzką i Miejską Biblioteką Publiczną w Gdańsku. Instytut Książki przekazuje je do gdańskiej placówki i my je stamtąd wypożyczamy. W tej chwili skończyłam „Zaklinacza czasu”, bardzo ciekawa pozycja, polecam. Teraz zaczęłam czytać książkę, którą będziemy omawiać na spotkaniu Klubu w lutym „Przeżyć z wilkami”.
BK: Wygląda na to, że pozornie nudna praca bibliotekarki okazała się być fascynującą przygodą.
AO: Praca bibliotekarki nudna? Nigdy dla mnie taka nie była. Wie pani, nie raz jestem bardzo zmęczona, ale jakbym miała pracować przy biurku, w urzędzie, od 7 do 15, to bym się chyba zanudziła! Lubię, jak coś się dzieje. Dużo poświęcam się pracy, ale efekty wszystko wynagradzają.
Anna Orlikowska – dyrektorka Centrum Kultury i Biblioteki im. Jana Karnowskiego w Brusach; w 2014 r. brała udział w pilotażowej edycji programu dla dyrektorek i dyrektorów bibliotek „Kieruj w dobrym stylu”.
Beata Kołakowska jest psychologiem międzykulturowym. Zawodowo zajmuje się komunikacją marketingową, natomiast po godzinach pisze artykuły dla magazynu „Charaktery”.
„Kieruj w dobrym stylu. Program dla dyrektorek i dyrektorów bibliotek” jest prowadzony przez Fundację Szkoła Liderów na zlecenie Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego. Fundacja Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego realizuje Program Rozwoju Bibliotek, który ma ułatwić polskim bibliotekom publicznym dostęp do komputerów, Internetu i szkoleń. Program Rozwoju Bibliotek w Polsce jest wspólnym przedsięwzięciem Fundacji Billa i Melindy Gates oraz Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności.