O bibliotece bez barier – rozmowa z Agnieszką Szelągowską

Z Agnieszką Szelągowską, trenerką umiejętności społecznych rozmawia Marta Jasińska - redaktorka Stowarzyszenia CAL, realizującego szkolenia specjalistyczne w ramach Programu Rozwoju Bibliotek

Marta Jasińska: W ramach Programu Rozwoju Bibliotek prowadzi Pani szkolenia specjalistyczne: „Miejsce bez barier – usługi dla seniorów i osób niepełnosprawnych.” Jakie umiejętności zyskują uczestnicy szkoleń?

Agnieszka Szelągowska: Chodzi nam głównie o zmianę na poziomie świadomości i kontaktu z osobą niepełnosprawną. O ułatwienie dostępu do bibliotek osobom, które nie wszędzie mogą sięgnąć, bo poruszają się na wózku czy też korzystają z programów komputerowych, przetwarzających pismo na dźwięk. Osobom, które niedowidzą albo są osobami starszymi i czują się zagubione w nowej przestrzeni.

MJ: Jakie są problemy związane z podejściem do tych osób?

AS: Najwięcej jest tych najłatwiejszych, z mojej perspektywy, barier do pokonania. Wynikają one często z tego, że ktoś nie wie, jak się zachować, gdy spotyka osobę, która ma większe potrzeby niż się spodziewał. A okazuje się, że wystarczy zrobić kilka prostych rzeczy. Chcemy sprawić, by ludzie, którzy pracują w instytucjach publicznych, zaczęli się komunikować z osobami, które mają do nich utrudniony dostęp. Można na przykład dowiedzieć się, że nie należy szarpać niewidomej osoby za rękę. Ona w taki właśnie sposób utrzymuje równowagę: w pierwszej chwili potrzebuje ramienia, które przeprowadzi ją przez dwa najbliższe korytarze, a potem już sobie poradzi. Pytając osobę poruszającą się na wózku: „co mogę zrobić”, dowiemy się, w jaki sposób bezpiecznie pomóc jej pokonać przeszkodę, przed którą staje bezradnie. Jak już zrozumiemy, jakie kłopoty mają osoby niepełnosprawne, to wystarczy, że pomyślimy, zapytamy, skonsultujemy – i wszystko stanie się jasne.

MJ: Czyli koncentrujecie się na komunikacji i integracji, nie na prawie czy infrastrukturze?

AS: Właściwie chodzi o jedno i drugie. Cele naszego szkolenia dotykają zarówno kwestii interpersonalnych, jak i dostosowania przestrzeni do potrzeb osób niepełnosprawnych. Zastanawiamy się, co zrobić, by biblioteka była bardziej dostępna. Może jest jakiś próg, który przeszkadza czy są jakieś schody, których nie da się zburzyć – ale można na przykład zbudować podjazd albo windę zewnętrzną, co jest już projektem inwestycyjnym. A może w ogóle niczego nie da się zmienić, bo biblioteka jest zabytkiem i żadna przebudowa nie wchodzi w grę. Na poziomie prawa, oczywiście, wszystkie nowe instytucje publiczne muszą być dostosowane do potrzeb osób z różnymi niepełnosprawnościami. Jednak w praktyce wygląda to tak, że jeszcze trochę czasu upłynie, zanim się te zmiany dokonają. I wtedy trzeba pomyśleć odwrotnie, zrobić coś, by to biblioteka wyszła do osoby niepełnosprawnej.

MJ: Tutaj kluczową rolę odgrywa Internet?

AS: Nie zawsze. Oczywiście Internet jest najprostszym sposobem komunikacji na odległość. Ale przecież nie chodzi o to, żeby wszystko zostało po staremu, czyli: osoby niepełnosprawne, starsze, rodzice małych dzieci i inni ludzie czasowo ograniczeni w poruszaniu się zostają w domach i za pomocą Internetu kontaktują się ze światem. Chodzi o to, by umożliwić im wszystkim swobodne korzystanie z przestrzeni publicznych. I tu zachęcamy naszych uczestników i uczestniczki do podejmowania różnych działań, do wpływania na ludzi, którzy decydują o zmianach i inwestycjach – żeby dostrzegali potrzeby całej społeczności, a nie tylko tych, którzy bez przeszkód docierają do najważniejszych urzędów.

MJ: Pracownicy bibliotek uczestniczący w programie mieli osiem szkoleń do wyboru. Wśród nich takie, które są związane z promocją i kulturą, czyli pozornie atrakcyjniejsze. Wyobrażam sobie, że „Miejsce bez barier” przyciąga specyficzne osoby. 

AS: To prawda. Być może są to ludzie nieco wrażliwsi. Przede wszystkim jednak są to pracownicy, a najczęściej pracowniczki, które widzą problem. Czasem przyciągają ich osobiste doświadczenia. Połowa osób, z którymi pracowaliśmy, ma codzienny kontakty z osobami niepełnosprawnymi – są w ich rodzinie, wśród przyjaciół, znajomych. Niektórzy uczestnicy po prostu szukają pomysłów na to, gdzie zdobyć pieniądze na dostosowanie biblioteki do potrzeb niepełnosprawnych. I o tym też mówimy. Najczęściej fundusze są w samorządach i w PFRON-ie.

MJ: W jaki sposób „docieracie” do uczestników? Bo wszystko, o czym Pani mówi, przekazane w formie wiedzy jest niczym w porównaniu z kontaktem z osobą niepełnosprawną.

AS: To jest właśnie najważniejsze w tym szkoleniu: kluczem jest trener niepełnosprawny. To argument nie do zbicia. Pracujemy w parach. W sumie jest nas czwórka: trener i trenerka poruszający się na nogach i dwóch trenerów poruszających się na wózkach. Oni pokazują, jak bariery architektoniczne czy mentalne utrudniają im kontakt ze społecznością, jak bardzo potrzebują codziennego dostępu do różnych instytucji publicznych. Uświadamiają, że naprawdę niewiele trzeba, by trudności pokonywać. Znalezienie się w sytuacji, w której osoba korzystająca z wózka jest trenerem, dla wielu uczestników szkolenia jest ogromnie zaskakujące. Po „oswojeniu” się zaczynają rozmawiać. Obaj trenerzy, którzy z nami pracują, są też członkami Fundacji Aktywnej Rehabilitacji, która pomaga ludziom po urazach i wypadkach przystosować się do życia. Tam już na wejściu panuje zasada, że o wszystko można i trzeba pytać. Dlatego u nas też nie ma pytań tabu.

MJ: Jak wyobraża sobie Pani idealną bibliotekę bez barier?

AS: Ha! Wyobrażam sobie przestronną, otwartą przestrzeń, z której korzystają wszyscy mieszkańcy, w której dobrze się czują zarówno klienci, jak i pracownicy. Gdzie NIKT nie ma kłopotu z wejściem, swobodnym poruszaniem się, skorzystaniem z księgozbioru, korzystaniem z toalety. Gdzie drzwi są wystarczająco szerokie dla wózka, w którym śpi małe dziecko i dla wózka osoby niepełnosprawnej, która korzysta z niego na co dzień. Gdzie są szerokie windy, nie ma progów i drzwi z wmontowanym mechanizmem zapobiegającym trzaskaniu (takie drzwi są bardzo trudne lub wręcz niemożliwe do otwarcia dla osoby z urazem kręgosłupa, poruszającej się na wózku). Gdzie na komputerach zainstalowane są programy przetwarzające litery na dźwięki dla osób niewidzących i takich, które wolą posłuchać niż poczytać wybrany artykuł. Biblioteka bez barier to miejsce, w którym pracownicy zauważają osobę starszą, niewidomą i podchodzą do niej, zanim zacznie bezradnie szukać odwrotu. Rozmawiają, pytają, w czym pomóc i pomagają oswoić przestrzeń, dobrze się w niej poczuć. Do tej biblioteki wszyscy mieszkańcy przychodzą spędzać czas, czują się w niej jak u siebie, jak w miejscu, w którym nie trzeba się martwić o najprostsze i zarazem najważniejsze potrzeby. Tak sobie wyobrażam bibliotekę bez barier.

Agnieszka Szelągowska – socjolożka, trenerka umiejętności społecznych w Stowarzyszeniu Szkoła Liderów, mediatorka i trenerka mediacji w Stowarzyszeniu Mediatorów Rodzinnych. Prowadzi szkolenia z przywództwa, przeprowadzania zmian, aktywności osób niepełnosprawnych, rozwiązywania konfliktów, negocjacji i mediacji.

Przygotowuje i realizuje programy rozwojowe dla liderów organizacji pozarządowych i instytucji publicznych. Szkoli z dostosowywania przestrzeni dla osób z różnymi potrzebami, osób niepełnosprawnych i seniorów. Autorka publikacji o rozwoju liderów i mediacji rodzinnej.